Kirkenes - miasto na północy Norwegii - następny po Svalbardzie i Spitsbergenie punkt naszej włóczęgi. Postanowiliśmy odwiedzić je w nietypowym okresie - 9 grudnia 2011 roku. Tradycyjnie ekipa dwuosobowa. Decyzja o wylocie na północny przyczółek Norwegi zapadła w 5 minut.
Prosimy o wyłączenie blokowania reklam i odświeżenie strony.
No to w drogę do najładniejszego miejsca w tym mieście. Do lodowego hotelu sławnego z programu Discovery, czyli Kirkenes Snowhotel.
Idąc za tą moją, szczupłą dziewczyną, zastanawiałem się:
- Kurde, skąd ona ma takie zawzięcie, śnieg po kolana za miastem.
Do Hotelu z centrum około 5 km, a może i więcej, a ona szła i szła. Nie jedna kobieta dawno by już narzekała, zimno jak..., wiatr dawał po garach, a ona jeszcze mówi do mnie:
- Chodź, chodź nie ociągaj się grubasku.
Za miastem gdzieś około 1 km może 2 km od Muzeum w oddali widać maszyny śniegowe i światła.
To tam znajduje się słynny Hotel Lodowy, w którym jeden z „Ich Troje” brał ślub!
Przed wejściem do hotelu z zimna i wysiłku chyba strawiliśmy pizzę, tak byliśmy głodni, że o potrzebie toalety nie wspomnę. Hotel... - zaczarowany? - magiczny? też!
Kilku pracowników piłami motorowymi wycinało duże bloki lodu, pozostali rzeźbili postaci w głównym holu. Gdy weszliśmy głównym wejściem, to zaniemówiliśmy!
Polecam każdemu zobaczyć, co może zrobić wprawna ręka z bryłą lodu. Miałem okazję ukroić sobie kawałek lodu piłą motorową...