Zapraszam na rowerową przejażdżkę po najpiękniejszych miejscach Nowej Huty, a następnie wałami wiślanymi pod wzgórze wawelskie w samym sercu Krakowa. Będzie zielono i sentymentalnie. Oczami osoby, która tu mieszka, która tu spędza czas i która przemierzyła Nową Hutę wzdłuż i wszerz dziesiątki, o ile nie setki razy. Zanurz się ze mną w nowohuckim klimacie.
Aleja Róż, fot. Anita K.
Prosimy o wyłączenie blokowania reklam i odświeżenie strony.
Zalew Nowohucki - miejsce relaksu, treningu i zabawy
Z dworku Matejki udamy się - ponownie przekraczając Dłubnię - w okolice tężni nad Zalewem Nowohuckim, oddanej do użytku w 2020 r. (zobacz na mapie). Ten sztuczny zbiornik o powierzchni ponad 7 ha otwarto w 1957 r. jako jeden z obiektów rekreacyjnych Nowej Huty. Jeszcze niedawno był dość zaniedbany, ale od kilku lat prowadzone są tam intensywne działania mające na celu uatrakcyjnienie tego miejsca.
Powstała tu nie tylko tężnia, lecz także plaża, boiska do koszykówki i siatkówki plażowej, plac zabaw dla dzieci, food truck park, flowpark, siłownia zewnętrzna, wybieg dla psów. Są tu pływające fontanny, liczne ławki i leżaki. Można tu też wypożyczyć kajaki i rowery wodne.
W schronie pod budynkiem Zespołu Szkół Mechanicznych nr 3, znajdującym się w sąsiedztwie Zalewu Nowohuckiego, urządzona została wystawa „Stan zagrożenia” w ramach projektu Podziemna Nowa Huta (zobacz na mapie). Osoby zainteresowane zwiedzaniem nowohuckich schronów, zachęcam do odwiedzenia strony internetowej stowarzyszenia Rawelin.
Krakowski kombinat
Będąc tak blisko - około kilometr drogi - bramy głównej krakowskiego oddziału ArcelorMittal Poland, wśród krakusów często nadal nazywanego Hutą Sendzimira lub kombinatem, koniecznie trzeba tam zajrzeć. Oczywiście wstęp na teren huty nie jest możliwy bez specjalnej przepustki, ale za to można z bliska przyjrzeć się dawnym budynkom administracyjnym przypominającym wyglądem dwa zamki (możliwe też zwiedzanie z przewodnikiem) - zobacz na mapie.
Budowę kombinatu metalurgicznego rozpoczęto w 1950 r., a oficjalnie otwarto go 4 lata później. W 2005 r. huta została sprywatyzowana, stając się własnością koncernu ArcelorMittal. Przed laty huta w Krakowie była jednym z największych producentów stali w Polsce. Jednak dziś - według słownikowej definicji - hutą już nie jest, gdyż nie wytapia się tam stali. Wielki piec został wygaszony w 2019 r. i od tego czasu dawna huta jest jedynie zakładem przetwórstwa stali, z działającymi tam walcownią gorącą blach i walcownią zimną blach produkującymi blachę w kręgach.
Kopiec Wandy, która nie chciała Niemca
Około 1,5 km od bramy głównej kombinatu znajduje się Kopiec Wandy (zobacz na mapie) - jeden z pięciu kopców w Krakowie, obok Kopca Józefa Piłsudskiego, Kopca Kościuszki, Kopca Krakusa i Kopca Jana Pawła II. Kopiec Wandy został usypany prawdopodobnie w VII-VIII w. Według legendy, jest to mogiła słynnej Wandy, która „nie chciała Niemca” i która rzuciła się w nurt Wisły. Kopiec zwieńczony jest pomnikiem projektu Jana Matejki. Widoki z Kopca Wandy nie są oszałamiające, w dużej mierze przysłonięte koronami drzew. Niedaleko Kopca Wandy znajduje się odrestaurowany Fort Mogiła (zobacz na mapie).
Opuszczony hotel
Dojazd pod Kopiec Wandy nie jest najszczęśliwszy - miejscami brakuje nawet chodnika, a po drodze mija się „hotel grozy” (zobacz na mapie). Mowa o opuszczonym w 2014 r. przez dawnego właściciela hotelu z restauracją, stacją benzynową i myjnią samochodową. Wyposażenie było stopniowo rozkradane, a sam obiekt dewastowany przez chuliganów, a nawet wielokrotnie trawiony przez pożary.
Dziś jest to właściwie ruina tonąca w śmieciach - dzikie wysypisko, którego nikt nie jest w stanie zlikwidować, bo choć działki są w rękach Skarbu Państwa, to ich użytkownikiem wieczystym do 2089 r. jest spółka ze skomplikowaną sytuacją prawną. Więcej na ten temat można przeczytać tutaj i tutaj. Tak Hotel JB wyglądał, kiedy jeszcze działał (zobacz), a tak w 2015 r. po jego porzuceniu (zobacz). Tuż przy ruinie ma w przyszłości przebiegać nowa ścieżka rowerowa oraz droga ekspresowa S7 (na ukończeniu budowa odcinka Widoma - Kraków).
Wzdłuż Dłubni
Z Kopca Wandy wracamy tą samą drogą, do alei Solidarności, a przed Zalewem Nowohuckim skręcamy w lewo, w ulicę Melchiora Wańkowicza. Tak, to ta sama ulica, przy której stoi dworek Matejki, ale jej północny fragment (1,3 km długości). Warto się nim przejechać, gdyż ma niepowtarzalny klimat dawnych lat, klimat wsi - biegnie wzdłuż Dłubni, wśród drzew i zieleni. Zabudowań niemal tam nie ma, a jeśli już są, to jakby wyjęte z innej epoki.